Gdy Darnum zostało uruchomione, Io’Entei stała na wysokiej platformie obserwacyjnej, skąd widziała całe miasto – jeszcze kilka chwil temu perłę pustyni, teraz pogrążoną w ogniu i chaosie. Hifos, zbudowane z piaskowca i kości rzeki, jego mosty oświetlone blaskiem alchemicznych lamp, stało się grobem dla setek tysięcy. Pył unosił się wysoko, przysłaniając słońce, gdy potężna fala uderzeniowa przetoczyła się przez kwartały handlowe i pałacowe, pękając fundamentami i rozrywając struktury, jakby sama ziemia splunęła na ich dążenia.

Nie tak miało to wyglądać. Technologia, którą wraz z innymi z Krąg Sześciu doskonaliła przez lata – synteza dzikiej magii i sił natury, używająca chucumkviańskiej zdolności do odczytywania wiatru i przepowiadania pogody – miała służyć ochronie, miała zbudować przyszłość dla Shadar-kai którzy zdecydowali się na wyjście na powierzchnię. Wiedziała, że już wcześniej ich pomysły zostały wypaczone – orkowie z Tor-Kathorra skradli część ich pracy i wykorzystali ją do tworzenia Cogforged bez dusz, istot całkowicie podległych gilidii przeraźników. Ale wtedy byli zbyt słabi, by się temu przeciwstawić. Teraz jednak, gdy widziała, jak ich własna broń zostaje użyta do unicestwienia miasta wraz z jej pobratymcami zatrudnionymi do walki na tym samym polu, zrozumiała, że tym razem to ich własni sojusznicy obrócili ją przeciwko nim.

- Szybko DiiVI, uciekaj! - zawołała do swojej wiernej Cogforged towarzyszki.

Oddziały Sepha – kawaleria, która miała wstrzymać oblężenie, dając czas na aktywację artefaktu – zostały celowo wystawione na śmierć. Io’Entei patrzyła, jak piaskowa burza, której mieli użyć do skoordynowanego kontrataku, uformowała się o wiele szybciej niż powinna, po czym nagle artefakt został uruchomiony przedwcześnie.

Wybuch pochłonął niemal całą kawalerię, rozrywając jeźdźców i konie w wirującym kataklizmie magii i ciśnienia.

//

On, i jego wojownicy stali nieruchomo, jakby nagle zrozumieli, czym naprawdę byli w oczach rządzących. Gladiatorzy, obiecywano im walkę i chwałę, obiecywano, że będą bohaterami obrony Hifos. Ale teraz stało się jasne – byli tylko mięsem armatnim, mieli kupić czas, w którym elity uciekały w sekretnych karawanach, opuszczając miasto i pozostawiając ich na pewną śmierć.

Aar Ohn spojrzał na zawiniątko, które trzymał w ręce. Było małe, owinięte w czarny jedwab, z zatopioną w wosku srebrną pieczęcią. Akolita kultu wręczył mu je kilka dni wcześniej, mówiąc, że to broń – dar, który pozwoli mu ocalić jego ludzi. Nie ufał im, nie ufał nikomu, ale nie miał wyboru. Wszyscy czekali na rozkazy, a jego ukochane miasto stało na krawędzi zagłady. Wziął głęboki oddech i, zgodnie z instrukcją, przełamał pieczęć na pół.

(…)

Poczuł, jak moc wyrywa mu się z dłoni, jak coś – ktoś – kieruje nią poza jego wolą. Gladiatorzy wciąż czekali. Burza, która miała ich chronić, nagle przybrała inny kształt. Czuł, jak zaklęcie wymyka mu się z rąk, że energia, która miała być ich ocaleniem, jest odciągana gdzieś poza mury miasta.

Cisza. Moment zawieszenia trwający jakby w nieskończoność.

A potem huk i krew, mieszające się z krzykiem i odłamkami skał z murów miasta, które nazywał domem. Jego decyzja stała się wyrokiem śmierci dla wszystkich, których chciał chronić.

//

Jej myśli były rozproszone, gdy zaczęła rozumieć, że to koniec. Jak się poźniej dowiedziała, ich wspólnicy, którzy mieli użyć magii natury aby zebrać energię dla artefaktu, obiecali zarządcom miasta ochronę - tą samą burzą która tak naprawdę jedynie baterią do zebrania energii dla uruchomienia Darnum. Krąg Sześciu został zdradzony. Ona sama została zdradzona. A teraz oto stała tu, patrząc, jak armia przetacza się przez ruiny miasta i słysząc szybkie kroki Alle, przybywających by ją pojmać.

//

W noc po bitwie DiiVI wędrowała jeszcze po zgliszczach Hifos, jej mechaniczne ciało skrzypiało wśród ruin, gdy szukała ocalałych. Wtedy to zobaczyła – w miejscu, skąd wcześniej stała Io’Entei, materia zaczęła się wyginać, a drobne odłamki piaskowca i metalu uniosły się ku niebu, formując znajomy, ale tajemniczy kształt. Powstał tam łuk – starkas, o idealnie gładkim wewnętrznym łuku i nieregularnym, poszarpanym zewnętrzu. DiiVI patrzyła w ciszy, wiedząc, że to miejsce na zawsze stało się znaczące.

Być może samo Ootori chciało zapamiętać zdrady, które się tu dokonały.