Nomnean to miasto-cytadela zawieszone na szczycie klifu, gdzie powietrze jest chłodne, a wiatr bez przerwy szarpie za szaty uczonych. Główna kopuła obserwatorium, lśniąca turkusem, dominuje nad resztą zabudowań. Poniżej schodzą w dół kolejne tarasy — laboratoria, ogrody doświadczalne i kwatery — aż po niewielkie osiedla przy wąskim moście łączącym miasto z resztą świata. Różnice wysokości są ogromne; między najwyższym punktem kopuły a dolnymi warsztatami można zginąć z zadyszką, zanim zejdzie się na dół.
Elfy żyją tu długo i metodycznie, prowadząc badania nad ruchem gwiazd i magią sfer. Dla nich czas płynie spokojnie, jak wahadło zegara, i widać to w ich architekturze – delikatne mosty, cienkie wieże, precyzyjnie ułożone tarasy. Ludzie, z natury bardziej niecierpliwi, zajmują się praktycznym zastosowaniem odkryć: budują instrumenty, zapisują dane, utrzymują zasilanie leyline’ów pod kopułami. Owlin natomiast, nocni mieszkańcy najwyższych wież, są naturalnymi obserwatorami. Ich ciche rozmowy w nocy słychać jak szelest piór – to oni notują zmiany w ruchu gwiazd, których nikt inny by nie zauważył.
Miasto działa jak żywy organizm: górne poziomy to teoretycy i gwiezdni kartografowie, niżej praktycy i technicy, a najniżej – uczniowie, służba i dostawcy. Wąskie uliczki oplatają skały jak wstęgi; wszystko tu ma funkcję, nic nie jest ozdobą. W dzień ciszę przerywa tylko echo dzwonów z kopuły, w nocy – trzask kryształowych soczewek ustawianych pod gwiazdy.
